poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Część piąta: "Dlaczego nic nie mówisz?"

Powoli mieszała herbatę, nie podnosząc oczu znad bursztynowego płynu. Jej dłoń drżała lekko. Wiedziała, że to zauważył. Łyżeczka, którą trzymała, co chwila obijała się o filiżankę, przerywając niezręczną ciszę panującą w pokoju. Oboje siedzieli pogrążeni we własnych myślach, bojąc się jednak wypowiedzieć je na głos.
Nie powinna była tu przychodzić. Ale jak miała mu odmówić? Tak się cieszył. Nigdy nie umiała się zdobyć na asertywność wobec niego. Nawet teraz, gdy oboje mmieli już ponad trzydzieści lat, powiedzenie zwykłego "nie" przypominałoby nakrzyczenie na małego, niewinnego chłopca. Mimo tego, że wydoroślał, jego oczy zachowały wyraz dziecinnej naiwności i nadziei.
-A więc, gdzie teraz mieszkasz? - Ana, zaskoczona, gwałtownie podniosła głowę i spojrzała prosto w oczy swojego rozmówcy. Zarówno w jego twarzy, jak i w głosie wyraźnie dostrzegła niepewność, zakłopotanie i nieśmiałość. To odkrycie sprawiło, że mimowolnie się uśmiechnęła. Cóż, widocznie nawet Alex sie zmienił.
-Pomieszkuję to tu, to tam.Nie znalazłam jeszcze swojego miejsca - prawda. Ciągle gubiła się w tym świecie, jakby tu nie pasowała. Jakby była wielka pomyłką wszechświata.
Jej uśmiech, choć teraz znacznie bledszy, dodał Aleksowi odwagi. Wyprostował się i nie uciekał już wzrokiem przed jej spojrzeniem.
-Jeszcze znajdziesz, zaufaj mi. Natomiast ja wybudowałem tu dom swoich snów - fałsz. Z jego ciepłych, brązowych oczu można było czytać jak z otwartej księgi. Ana nigdy nie miała z tym problemu. Poza tym wiedziała, że od zawsze chciał podróżować. Bycie tu, ustatkowanie się, było dla niego ograniczeniem wolności, związaniem skrzydeł.
Pamiętała, że kiedyś udawał ptaka. Wbrew pozorom pasowało to do niego bardziej niż bycie człowiekiem. Zdawało się, że zaraz rozwinie skrzydła, ukryte gdzieś pod koszulą i wzniesie się do słońca
Właśnie do tego był stworzony. Nie do bycia tutaj.
-Cieszę się z twojego szczęścia - spuściła oczy, by nie zauważył w nich kłamstwa - zarówno jego, jak i jej. Znowu zapadła niezręczna cisza. Żadne z nich nie wiedziało, co powiedzieć, jak nawiązać z drugą osobą kontakt. Ana uparcie wpatrywała się w herbatę.
Nagłe, niespodziewane słowa znowu rozdarły milczenie.
-Być może jestem nietaktowny, ale muszę wiedzieć - mówił szybko Alex. - Co się z tobą działo przez te wszystkie lata? Jak przeszłaś przez to... - zaciął się, nie wiedząc, jakiego słowa użyć, by trafnie opisać to wszystko, co ją spotkało. Co ich spotkało. Jak ująć jednym słowem pojedynczy odłamek szkła poplamiony zaschniętą krwią, lament matki nad śmiercią jedynego dziecka i gruzowiska pozostałe z najpiękniejszych budynków świata. - To...to wszystko.
On też nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa. Nie mógł jednym ruchem zgarnąć wszystkiego, co widział i wrzucić do jednego wora. A słowo, chyba jedyne na całym świecie, które w jakimś stopniu opisywało te zdarzenia, nawet dla optymisty, nawet po latach, było tabu.
Roześmiała się perliście.
-Och, chyba nie oczekujesz tego, że pamiętam. Miałam dziesięć lat, gdy to się zaczęło. A po tak długim czasie zaczynam mieć duże luki w pamięci - kłamstwo. Od początku do końca. Jak mogłaby zapomnieć? Wiedziała, że się zorientował, w końcu nie był głupi. Pytanie tylko, czy podejmie jej grę, czy postanowi zagrać w otwarte karty.
Z jego twarzy natychmiast wyparowało wszelkie zakłopotanie, nieśmiałość czy niepewność. Pozostała tylko złość.
-Nie kłam. Tego nie da się zapomnieć. Myślisz, że nie próbowałem? Mniejsza o mnie, rozmawiamy o tobie-powiedział z naciskiem. - Po wszystkim... nie dałaś żadnego znaku życia, nie przyjechałaś. Przez lata uznawaliśmy cię za martwą. Do chwili, gdy pojawiłaś się na pierwszych stronach gazet jako nowa sensacja teatru. Może teraz masz mi coś do powiedzenia? - ostatnie zdanie niemal wydyszał.
Ana wpatrywała się w niego zszokowana. Miała powiedzieć mu prawdę? Całą? Przez moment się wahała. Otworzyła usta, by mu wyjaśnić, ale natychmiast je zamknęła. To była jej sprawa i musiała poradzić sobie sama.
-Nie jestem ci nic winna - stwierdziła dobitnie. Wydawała się pewna siebie, ale w środku czuła się bezradna. Po chwili ciszy dodała. - Muszę już iść. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Nie musisz mnie odprowadzać.
Uśmiechnęła się na pożegnanie i wyszła. Natomiast Alex jeszcze długo siedział w fotelu, wpatrując się w drzwi i myśląc...
*
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale oto jest. Świeżo upieczony nowy rozdział. Obiecuję, że wszystkie rozdziały, części i miniaturki sumiennie nadgonię i, jak co rozdział, proszę o komentarze. :)

5 komentarzy:

  1. Cudowne!!! I to bez dwóch zdań <3
    Ludum/Skrzat (zmieniłam nazwę)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne :) Obiecuję, że w końcu nadgonię twojego bloga ;) Wiem, że się lenię :)

      Usuń
  2. Pachnący i ciepły:)

    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uff, już się obawiałam, że nas opuściłaś... To chyba mój ulubiony rozdział, jak do tej pory. Bo jest dłuższy... No i te dialogi! Rzucasz na całość coraz więcej światła i muszę przyznać, że mój poziom fascynacji także wzrasta. Chłonę Twoje opowiadanie jak ciepłe bułeczki - naprawdę. Bardzo spodobała mi się rozmowa między bohaterami. Oboje kłamią. I oboje o tym wiedzą. Atmosfera między nimi wydaje się być taka... nieprzyjazna. Napięta.
    Cóż, czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że nie każesz mi zbyt długo czekać :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo, w końcu dialogi :)
    cudowne, wspaniałe, delikatne.

    OdpowiedzUsuń