Dla Ewy – za to, że pokazałaś mi, jak ważne są postacie drugoplanowe.
Dla Klaudii – za to, że byłaś odrobiną szaleństwa w codzienności.
Dla Marty – za to, że zawsze mnie wysłuchałaś, wszystko mogłam Ci powiedzieć.
Dziękuję dziewczyny. Za to, że jesteście. Bez was bym tego nie zrobiła.
Dla Klaudii – za to, że byłaś odrobiną szaleństwa w codzienności.
Dla Marty – za to, że zawsze mnie wysłuchałaś, wszystko mogłam Ci powiedzieć.
Dziękuję dziewczyny. Za to, że jesteście. Bez was bym tego nie zrobiła.
Powolnym
krokiem przechodziła obok już dawno zrujnowanych budynków. Nagle zatrzymała
się. Obiektem jej zainteresowania był ogromny, zniszczony gmach, jak każdy na
tej ulicy. Jednak w jej oczach najwidoczniej wyglądał inaczej. Tak, ona
widziała słońce, ludzi, bluszcz oplatający wschodnią ścianę. Słyszała głośny,
niepowstrzymywany śmiech, czuła silną woń wiosennych kwiatów.
Powoli zbliżyła się do progu. Przesunęła
ręką po wytartych żłobieniach – w jej wspomnieniach pięknych i tajemniczych.
Ostrożnie otworzyła spróchniałe drzwi, które zaskrzypiały ostrzegawczo.
Spokojnie przeszła przez hol. W jej wnętrzu kłębiło się tyle emocji, że nie
mogła znaleźć słów, by je opisać. Wyłapała jedynie żal, smutek i samotność.
Zatrzymała się dopiero przed wiszącym lustrem na końcu korytarza. W brudnym
odbiciu zobaczyła trzydziestoletnią, zmartwioną twarz, okoloną brązowymi
lokami. Na głowie miała kapelusz. Brązowy, udekorowany złocistymi kwiatami – w
rzeczywistości zrobiony z szarego materiału i ozdobiony białymi różyczkami.
Ogarnął ją przejmujący smutek, tyle rzeczy się zmieniło. W lustrze zobaczyła
odbicie przeszłości.
Abigail właśnie zbiegała ze schodów,
podskakując radośnie w brzoskwiniowej sukience. Zeskoczyła z czwartego stopnia
i uśmiechnęła się radośnie, zanim delikatnie opadła na ziemię. Ciocia właśnie
wychodziła z kuchni. Podbiegła do Abigail, wzięła ją w ramiona i wyszeptała do
ucha: „Wszystkiego najlepszego, córeczko!”
Ana z trzaskiem niezamkniętych drzwi
wróciła do rzeczywistości. Rozejrzała się nieprzytomnie po domu i spostrzegła
schody prowadzące na piętro. Niemal odruchowo, nie zważając na zagrożenie
zawaleniem, ruszyła na górę po skrzypiących stopniach. Trafiła do pokoju na
poddaszu, nawet w czasach świetności wiecznie zabałaganionego i zabrudzonego.
Na ścianach zachowały się jeszcze ślady starych farb wujka, a na podłodze
miotały się poruszane wiatrem stare szkice. Ana szybko podeszła do okna, by je
zamknąć, ale okazało się, że wszystkie szyby zostały stłuczone. Pewnie przy
wybuchu bomby, która uderzyła w sąsiedni dom.
I tak stała, przy rozbitym oknie, piękna
dziewczyna ubrana w drogą suknię i kapelusz, zupełnie niepasująca do tego
zniszczonego świata.
***
No i po pierwszej części. Mam nadzieję, że
wam się podobało. Następna część będzie najpóźniej za tydzień. Jest tam
jeszcze kilka rzeczy, które muszę dopracować. I jeszcze raz proszę,
jeśli ktoś znajdzie tego bloga i mu się spodoba, niech napisze
komentarz. Chciałabym zobaczyć, że ktoś to chociaż przeczytał.
EDIT Zamieściłam zabetowaną wersję. Dziękuję -Cuddle za poświęcenie mi czasu i mam nadzieję, ze nasza współpraca nie będzie tylko jednorazowa :)
EDIT Zamieściłam zabetowaną wersję. Dziękuję -Cuddle za poświęcenie mi czasu i mam nadzieję, ze nasza współpraca nie będzie tylko jednorazowa :)
Hej bardzo mi sie podoba. Na pewno przeczytam dalsze częsci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kilulu
Zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńPierwsza część niewiele wnosi, ale zobaczymy co potem.